Jak obiecałem (z nieco za dużym wyprzedzeniem), otwieram mój cykl pięciopytaniowych wywiadów z ludźmi kreatywnymi, fajnymi, wykręconymi, nietuzinkowymi, zabawnymi ( i jakie tam jeszcze sobie epitety dodacie), a swoją twórczą aktywność uprawiającymi w dodatku w Internecie. I jak donosiłem, dziś zagości tu naprawdę wyjątkowy artysta.
Nie sądzę, żeby Ethana Nicolle trzeba było specjalnie przedstawiać. Chyba, że ktoś z Internetem ma kontakt raz do roku, a świat komiksu jest mu wyjątkowo obcym. Niezwykłego, wręcz viralowego sukcesu Axe Cop nie dało się nie zauważyć. Opowieść o zwalczającym wszelkie zło dzielnym policjancie, który na ukochany oręż wybrał sobie… toporek, oraz o jego wiecznie zmieniającym formę partnerze, podbiła serca milionów fanów i może poważnie pretendować do tytułu najfajniejszej rzeczy w historii ludzkości. Można ją, wcale nie na wyrost, nazwać kultowym fenomenem, co udowadniają liczne nagrody i umowa wydawnicza z Dark Horse. Przypomnę jeszcze, że pomysłodawcą i de facto scenarzystą Axe Cop jest obecnie siedmioletni brat Ethana, Malachai – dlatego w świecie komiksu może się zdarzyć dosłownie wszystko, a jedna urzekająco surrealistyczna i niezwykle śmieszna sytuacja goni drugą. Ale twórczość naszego gościa nie ogranicza się do przygód gliniarza z siekierą. Ma za sobą imponująca karierę w „zwykłym” obiegu, ukoronowaną choćby nominacją do nagrody Eisnera za komediowy Chumble Spazz, a w Internecie współtworzył także Jesus Christ: In the Name of the Gun – zwariowany komiks, w którym Zbawiciel przyjmuje rolę bohatera akcji rodem z klasyków gatunków; a obecnie publikuje Bearmageddon – horror komediowy z nutką powagi i dużym wkładem klasy B, w którym rolę głównego zagrożenia pełnią niedźwiedzie. Skrzyżowane z ośmiornicami. I uzbrojone w wielolufowe karabiny...
To trzeba zobaczyć!
A teraz, nie przedłużając nudziarstwa, pięć pytań do Ethana Nicolle.
Nie zacznę od Axe Cop, co zaskakujące, bo od sierpnia 2011 publikujesz zupełnie nowy komiks sieciowy, Bearmageddon w pełnym kolorze i jest on zbyt wykręcony, żeby o niego nie zapytać. Opowiada on o inwazji, hmm, zmutowanych stworów wyglądających dla przykładu jak bluźniercza hybryda niedźwiedzia z jakiegoś rodzaju lovecraftowską poczwarą. Jak wpadłeś na taki pomysł, co cię zainspirowało?
Od dłuższego czasu chciałem stworzyć historię opartą o postać Dickinsona Killdeera. Obłąkanego leśnika, który jest kimś w rodzaju Tarzana lasu, ale kompletnie szalonego. Chciałem też stworzyć opowieść o niedźwiedziach. Kocham horror połączony z komedią i akcją, więc kiedy wpadłem na ten pomysł, to tak mnie podekscytował, że naprawdę wciągnąłem się w jego realizację.
Zacząłeś jako autor „standardowych” komiksów wydawanych na papierze i dorobiłeś się w portfolio kilku popularnych albumów, jak choćby Chumble Spuzz. Potem zacząłeś publikować w Internecie i powróciłeś jako zwycięzca wraz z ogromnym sukcesem Axe Cop. Czy reakcje fanów i sława w Sieci różni się od klasycznego obiegu? Może jest lepsza?
Tak, Internet był dla mnie dobry. To dużo lepsze miejsce, by znaleźć fanów którzy chcą spróbować czegoś nowego i dziwnego. Jeśli trafiłeś w gust ludzi, będą pokazywali przyjaciołom to, co odkryli. Nigdy się nie reklamowałem, a moja twórczości dotarła już do milionów. Mam teraz dosyć oddanych fanów, by sprzedawać akurat dostateczną ilość moich rzeczy, żeby z tego żyć, co bardzo ciężko osiągnąć w biznesie komiksowym. Nie przeczę, było w tym także trochę szczęścia, ale im więcej swoich prac wypuszczasz (do Sieci), tym większe szanse, że ci się poszczęści.
W Axe Cop wcieliłeś w życie mnóstwo epicko fajnych, totalnie surrealistycznych pomysłów. To będzie ciężki wybór, ale czy jest jakaś fabuła lub nawet pojedyncza strona, którą szczególnie kochasz, którą uznajesz za szczyt swoich dokonań?
Jak na razie myślę, że moim ulubionym fragmentem jest dwustronicowa rozkładówka w Axe Cop: Bad Guy Earth (zeszytowa miniseria wydana przez Dark Horse), przedstawiająca walkę dwóch gąbczastych potworów. To prawdopodobnie najbardziej szalona rzecz, jaką kiedykolwiek narysowałem, po prostu podsumowująca logikę i wariactwo Axe Cop.
Jesteś znany głównie z komediowych, dziwnych i może nawet absurdalnych (w pozytywnym znaczeniu słowa) komiksów, jak Axe Cop, Jesus Christ: In the Name of the Gun czy najnowszego Bearmageddon. Czy chciałbyś, kiedyś w przyszłości, osiągnąć sukces z czymś bardziej poważnym lub osadzonym w rzeczywistości, tak dla odmiany?
Tak, noszę w sobie trochę takich historii, z którymi chciałbym się zmierzyć, gdy będę się czuł bardziej kompetentnym scenarzystą. Bearmageddon to moja pierwsza od Weevil (debiutanckiej powieści graficznej) próba zawarcia w scenariuszu odrobiny prawdziwych, ludzkich dramatów i realnych sytuacji. Przez większość czasu wciąż znajduje się w krainie niedorzeczności, ale próbuję przetestować siebie jako twórcę, który potrafi stworzyć postaci, na których zależy czytelnikowi. Mam tendencję do wybierania na mój następny projekt czegoś, w czego kreowaniu czuję się najbardziej kompetentny, ale też zabierającego mnie kawałek dalej w głąb niezbadanych terytoriów. Chcę tworzyć w innych gatunkach i jestem pewny, że będę, jak tylko nadarzy się okazja.
Last but not least, czuję się niejako zobligowany zapytać o Malachaia. Ma okazję cieszyć się naprawdę wielkim sukcesem, zwłaszcza jak na jego wiek. Ale czy myślisz, że „zostanie w grze”? Że zwiąże się z komiksem na stałe, wzorem starszego brata?
Nie wiem, sukces jest dla niego naprawdę prawdziwy wtedy, gdy jest ze mną na konwentach, co w tej chwili zdarza się tylko parę razy do roku. Nie uważam, że jego „sukces” jest dużą częścią jego życia, co, jak myślę, jest dobre. Interesuje mnie, czy kiedykolwiek postanowi zrobić ten krok, przejść od zwykłego odpowiadania na moje pytania i wymyślania historyjek na biegu do prób faktycznego skonstruowania opowieści i spisania jej samemu. Jeśli tak, to dostał już niezłe fory. W tym momencie ciężko powiedzieć, czy będzie to droga, którą podąży, czy nie.
Po świeże przygody najtwardszego policjanta należy udać się tu:
Jeśli chcecie zaznać niedźwiedziej apokalipsy, znajdziecie ją tutaj:
Odwiedźcie też stronę domową Ethana:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz