Ludzie to z natury kreatywne bestie, ale jak wiadomo, zdolność do wymyślania różnych rzeczy ma swoje granice, gorsze dni i humory. Są takie momenty, w których każdy marzy o prostym narzędziu, podsuwającym dobre pomysły jako gotowce. Dlatego powstają różne generatory. Jeśli chodzi o nerdostwo, mi kojarzą się głównie z papierowymi RPG, gdzie rzeczywiście możliwość wykombinowania od ręki jakiegoś fantastycznie brzmiącego imienia, nazwy planety, magicznego artefaktu czy innego szajsu jest czasem w cenie. Ale gdy zbliżamy się do bardziej sensu stricto twórczej aktywności (nie obrażając erpegowców, o nie), używanie gotowych rozwiązań zamiast wytworów własnej makówki zdaje się odbierane jako co najmniej kontrowersyjna działalność. Niejeden powie, że pisarz posługujący się wiszącym w Sieci generatorkiem czegośtam nie wysila się, że to proteza kreatywności i w ogóle szkodliwa rzecz. Ja tam jestem ostrożny z opiniami (sam często sięgam po Fake Name Generator, kiedy motam się przy nazwisku jakiejś postaci pobocznej), uważam też, że różne narzędzia dostępne w Necie przydają się przy pisaniu (ostatnio fajny cykl blogowy robiła o tym Fraa), ale fakt faktem, jak trafia się na tak kompleksowy mechanizm generujący praktycznie każdy aspekt fantastycznej historii jak Seventh Sanctum, można się zastanawiać. Ale stronka wciąga i to bardzo - dlatego, że można klikając sobie rozweselić się dzięki nieodłącznemu dla generatorków aspektowi komicznemu.
„paskudZin #07” już dostępny!
1 dzień temu