Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alex Mitchell. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Alex Mitchell. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 lutego 2012

Kosmiczny ninja też może mieć serce


Mój okres dorastania przypadł na takie, a nie inne czasy, czyli mówiąc krótko lata 90-te. Dlatego nie przyjmuję do wiadomości, że ktoś może nie lubić kreskówek, czy to amerykańskich, czy japońskich. Pochłonąłem ich w dzieciństwie tyle, że na pewno przez nostalgię i tak dalej obiektywnie na nie nie patrzę, a i dziś gnicie przed Cartoon Network czy Boomerangiem nie jest dla mnie złym pomysłem na spędzanie czasu. A Internet, czyli moje tu skromne (acz rozległe) pole zainteresowania, jest miejscem wspaniałym dla kreskówek. Głównie dzięki społecznościowym serwisom wideo i technologii Flash. Ta druga, mimo, że może produkcje tworzone na jej bazie w aspektach technicznych, zwłaszcza bardziej skomplikowanych animacji ruchu, nie dorównają klasycznej animacji lub CGI, w rękach sprawnego artysty pozwala na robienie prawdziwych cudów. Dzięki czemu jest bez liku produkcji, które posiadają to, co cenię w kreskówkach najbardziej - szalone, często mające charakter popkulturowego mash-upu koncepty (i estetyki za nimi idące), które bez problemu zakasuje i będzie podziwiać ktoś z aktywną wyobraźnią (czyli dziecko choćby), a które mogłyby wypaść kiepsko w "dorosłym" kinie, a i live action ciężko je udatnie przedstawić. Dowód? Proszę bardzo, niech dziś  będzie nim Space Ninja. Space opera plus niewidzialny zabójca - to zresztą nie mogło nie wyjść zarąbiście, nie?