piątek, 20 kwietnia 2012

Wszystkie stwory dziwne, upiorne i ciekawe - czyli menażeria The Insidious Bogleech


Tv Tropes to skarbiec. Nie da się ukryć. Odkąd trafiłem na tą stronkę (a każdy nerd marnujący zdecydowanie za dużo czasu w Internecie raczej w końcu tam trafi), poznałem tyle nowych, cudnych dziełek i głupotek z każdej dziedziny popkultury, że w głowie się nie mieści. Za niektóre powinienem tej skromnej wiki pomnik postawić. Nie zamierzam też ukrywać, że to dzięki znajdźkom z Tv Tropes zainteresowałem się głębiej twórczością dostępną w Internecie - i pozbyłem się uprzedzeń do niej - więc można powiedzieć, że powstanie tego bloga też zawdzięczacie (?) tej uzależniającej maszynie do rozkładania wszystkiego na części pierwsze. Nic dziwnego, że parę rzeczy tu prezentowanych pochodzi także z przekopywania się przez tropy zawarte w pokaźnej bazie witryny. A znajdziemy tam nie tylko komiksy, gierki, seriale i tak dalej. Znajdziemy także kreatywnych użytkowników działających i promujących się dyskretnie, o wielu unikalnych pasjach i pomysłach. Oczywiście, często trafi się na rzeczy takie sobie, ale czasem... Cóż, poniżej dowód. Ładnie wypunktowany.

Jeśli to logo nie zasugerowało wam jeszcze, że wrażliwsi na realne i fikcyjne paskudy i paskudztwa proszeni są o odpuszczenie sobie posta, to ja wam podpowiadam, jakby co. Zresztą strona wzięła nazwę od pijawki. To też coś mówi.

Jonathan Wojcik kocha potwory. Nie dziwota - tego można się spodziewać po człowieku, który urodził się w Halloween. Jonathan Wojcik kocha robaki i inne bezkręgowe kreatury (i nie uważa, że są w jakikolwiek sposób odpychające). No, to niezbędny wstęp mamy za sobą. A kto to jest Jonathan Wojcik? No cóż, człowiek orkiestra - czyli z gatunku, jaki bardzo lubię. Rysuje, pisze, projektuje grę RPG, czasem coś sfotografuje, zrobi własnoręcznie czy zanimuje we flashu, startuje z różnymi ciekawymi projektami i ogólnie bardzo dużo robi. Efekty jego pracy można poznać między innymi na Cracked i na Toptenz, ale przede wszystkim umieszcza je na swojej stronie. Dwie fascynacje od których rozpocząłem akapit to dla niego główny temat wszelkiej działalności - realizowany dzięki potężnej wiedzy; specyficznemu poczuciu humoru; rozlicznym inspiracjom od japońskich horror mang i Pokemonów do starych kreskówek, Gwiezdnych Wojen czyDungeons & Dragons; oraz talentowi do podawania tego lekko, przyjemnie i z osobowością. Dlatego każdy geek powinien sobie zaklepać trochę czasu na wędrówki po jego stronce - pod warunkiem, że lubi to co on i nie boi się dawki upiorności i obrzydliwości, która choć często kreskówkowa, słabsze jednostki może odrzucać. Ich strata. Bo są tam naprawdę cudne rzeczy i warto. Trzy powody dodatkowe podam poniżej, z czadową oprawą graficzną prosto od Jonathana.

Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
POWÓD 1.
Jeśli szukacie bogatego źródła informacji o najwymyślniejszych, najdziwaczniejszych stworach, jakie można sobie wyobrazić, właśnie je znaleźliście.

Dotyczy to wszelkich niesamowitych pomysłów Natury. W bogatej sekcji pod szyldem Biologia czają się artykuły o takiej ilości pająków, owadów, pasożytów, osobliwości z dna morza i innych prawdziwych cudaków, że osoby z fobiami mogą się nabawić koszmarów i paranoi od samego oglądania zdjęć. De facto np. artykuły, które Jonathan publikuje na Cracked i Toptenz często są tak skonstruowane, by trochę przerazić tym, co ewolucja miała w zanadrzu. O, żeby nie być gołosłownym - wiedza o ślimakach-zombie, czyli działalności ukochanego pasożyta autora, nie była mi potrzebna do spokojnego życia, a przesuwa ona zdecydowanie definicję "losu gorszego niż śmierć" (nie dla wrażliwych!). Jednocześnie jednak bardzo udatnie pokazują fascynujące zróżnicowanie zwierzątek, które w sumie składają się na większą część fauny naszej planety i najlepiej wyspecjalizowały się do efektywnego przeżycia na niej. 

Ale Bogleech to nie tylko cudowny świat robactwa. To przede wszystkim kompendium potworów fikcyjnych. Najróżniejszych, dobieranych wedle klucza przede wszystkim oryginalności - wyglądu i pomysłu na ich zachowanie i pochodzenie, czasem absurdalności lub straszności. W odpowiednio nazwanej sekcji Recenzje Potworów znajdziemy... recenzje potworów. Skaczące między tematami bliskimi sercu Jonathana. A to dostaniemy youkai z japońskiego folkloru (dzięki temu człowiekowi wiem, że znajdziemy w nim ducha, którego straszącym elementem jest... oko w odbycie). Innym razem kolekcję upiorów z kreskówki Pogromcy Duchów (nie wiedziałem, że były tam aż tak fantazyjne kreaturki). Przewiną się i Pokemony (do których Jonathan ma ogromną słabość - jak trzy czwarte internetowych geeków), azjatyckie wampiry,  wejścia z bestiariuszy do RPG, gumowe, plastikowe i pluszowe zabawki, konstrukty autora ze Spore czy paskudy pogrupowane tematycznie - oczne potwory, owadzie potwory, potwory autorstwa konkretnych artystów. Jest tego mrowie. Wyjątkowo ciekawe i personalne zbiorki pojawiają się, jakżeby inaczej, w okolicach Halloween i od nich warto zacząć.

Aha, a na dokładkę w oddzielnym kąciku znajdziemy ogromną kolekcję pikselowych potworów ze starych gierek. Raj dla miłośników retro klimatów, zwłaszcza, że niektóre pochodzą z trochę zapomnianych tytułów.

Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
POWÓD 2
Jonathan nie tylko lubi pisać o potworach - całkiem udatnie także je tworzy/projektuje/rysuje.

I generalnie już od dziecka musiał mazać na zeszytowych kartkach potworności wszelkie. W tworzeniu własnych stworów Jonathan też kieruję się wyznacznikiem oryginalności. Fakt, są to złożone z różnych i  często pochodzących z kilku realnych źródeł elementów biologicznych stworzenia, podane z końską dawką body horroru (wszelkie deformacje mile widziane, im dziwniejsze, tym lepiej), ale już kreatywność w składaniu owych poczwar i wymyślaniu im stylów walki, zwyczajów i różnorakich umiejętności jest wysoka. Efekty końcowe doprowadziłyby do orgazmu designera potworów do japońskich RPG, ale jednocześnie, chyba dzięki "obyciu" autora, nawet totalnie dziwne i chore bestie są przedstawione w miarę spójnie. Większość tworów Jonathana nadawałaby się do ekstremalnego horroru lub bizarro, ale tutaj wkracza kreskówkowa konwencja, łagodząca oblicze niektórych pokrak (ale dawkę zdrowego obrzydlistwa zachowując). 
Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)

W pasji tworzenia monstrów autor spełnia się głównie przez Mortasheen - oryginalny świat, tworzony z myślą o grze RPG. Co ciekawe, bazowa idea wychodzi z nadmiernego obcowania z Pokemonami i rzeczami w podobnej konwencji, ale raczej nie spodziewajcie się tu jakiś słodkich stworzonek. W tym mrocznym wariancie pojedynków "monów" zarówno wystawiający je do walki, jak i same potwory są wykręconymi mutantami, które przyprawiłyby o zawał Satoshiego Tajiri. Świat Mortasheen to jedno wielkie, zanieczyszczone miasto, zaludnione zarówno wpół organicznymi, wpół mechanicznymi wytworami technologii; podgniłymi truposzami, które wygrzebały się z grobów; pozawymiarowymi istnieniami rodem z Lovecrafta. Klas potworzysk jest sporo - znajdą się zarówno kombinację nagrobków, pistoletów czy innych urządzeń z czymś, co było żywe; unikalne wampiry z przestrzeni kosmicznej; zombie w każdej postaci; rasa klaunów zwana Jokerami, żyjąca w mrowisku i zorganizowana na wzór owadów społecznych (i operująca... gazami); inteligentne pasożyty mózgu; a obok tego klasyczne stwory robalopodobne, roślinne czy ptakopodobne. Zachowując konwencje nazywania, tworzenia-czyli-sklejania i inne cechy charakterystyczne dla gatunku, którym się inspiruje, Wojcik stworzył chyba najbardziej nasycone grozą i deformacjami jego ujęcie. 

Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
Wydawałoby się, że tak ujęty potworny świat mógłby być raczej depresyjnym miejscem do planowanej zabawy w RPG, ale okazuje się, że nie mamy tu do czynienia z ciężkim, posępnym klimatem. Mimo, że jest mrocznie, mieszkańcy miasta przedstawionego w Mortasheen raczej nie narzekają na swój los i nie są bandą skończonych monstrów, to raz. Dwa, że Jonathan podchodzi do kreacji bardzo lekko - widać, że stawia na nieskrępowaną wyobraźnię i zabawę w realizację swoich najbardziej nawet szalonych idei. Dodatkowo wszystko to podparte jest humorem, dystansem i dawką pastiszowania gatunku "kieszonkowych bestii" - bo jak inaczej wytłumaczyć wampiryczne morsy i mordercze pralkostwory?

Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
POWÓD 3
Na Bogleech znajdziemy też komiks sieciowy Jonathana (i kreskówkę jako bonus) i jest on sam w sobie bardzo warty uwagi.


Oprócz projektowania sobie nowych potworów, Jonathan robi też bardzo zabawny komiks. Też są w nim monstra i naprawdę, naprawdę dużo horroru cielesnego, ale ma on swój unikalny posmak. Przede wszystkim aby dostawać od niego dzikich napadów śmiechu, trzeba trochę wiedzieć. O biologii, bo inaczej dowcipy o pąklach czy trylobitach raczej was nie rozbawią; a także posiadać esencjonalną wiedzę o popkulturze, żeby śmiać się z fragmentów o przyjaznych kucykach, zombie apokalipsie, Lovecrafcie czy wyżej prezentowanej głowie konia. Ale przede wszystkim pewni możemy być jednego - komiks potrafi nieźle zaskoczyć. Niekoniecznie wyskakującymi często i gęsto z ciał postaci paskudnymi mutantami, bo to akurat jest powtarzającym się tematem, ale błyskotliwą absurdalnością niektórych pomysłów i historyjek. Sporo tu humoru opartego na abstrakcyjnych skojarzeniach, co w połączeniu z horrorem i obrzydliwościami może odstręczać, ale na pewno nie możemy mu odmówić oryginalnych puent.


Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
Jak przystało na porządny, długo publikowany komiks (a ten Jonathana ma już ponad sto dwadzieścia epizodów), ten także ma swoich stałych bohaterów. Najczęściej przewija się antropomorficzny Mózg z partnerem... ale spokojnie, to nie jakaś durna reklama Tepsy, w tym wydaniu Mózgowi partnerują... Flaki. Czyli gadający żołądek. Wybór takich, a nie innych maskotek-protagonistów pozwala na zawarcie w treści komiksu dowcipów o guzach, pasożytach mózgu, tasiemcach i innych przyjemnych sprawach... smacznego!


Oprócz komiksu Jonathan ma w arsenale także parę dziwnych, flashowych kreskówek. Nawiązują one oczywiście do jego ukochanych tematów i są utrzymane w różnych konwencjach. Główną atrakcją z tej dziedziny jest The Fear Hole, serial o grupce naukowców - zintegrowanej z różnymi niebezpiecznymi narzędziami Profesor Uzbrojenie, posiadającym mózg w słoju Doktorze Melancholii, ich muchogłowym asystencie i pracowniku sanitarnym Danie - którzy w wyniku chorych eksperymentów albo na zasadzie "bo tak" napotykają mnóstwo paskudnych (acz zwykle niezbyt groźnych) poczwar oraz manifestacji różnych strachów czy wierzeń, a także pakują się w różne kłopotliwe sytuacje. Humor kreskówki jest miksem głupawki z dość intelektualnymi elementami, a że jest oparty głównie na dialogach (i, z technikaliów, jakość dźwięku jest straszna), nie każdemu może przypaść do gustu. Idealnie uzupełnia jednak twórczość Wojcika.

Obrazek należy do Jonathana Wojcika (www.bogleech.com)
Jak widzicie, Jonathan Wojcik ma sporo do zaoferowania. Sporo i więcej. Mógłbym jeszcze się rozwodzić - o tym, że jest autorem upiornej książeczki... do kolorowania czy np. popularnej, ekstremalnie durnej creepypasty TEH DAY OF ALL THE BLOOD, która szturmem zdobyła Internet, ale po co? Jeśli po przeczytaniu tego stwierdziłeś/aś, że twój gust jest na tyle specyficzny, że rzeczy zawarte na Bogleech przypadną ci do gustu, to zachęcam do przeglądania stronki. Jak dla mnie to jedno z fajniejszych miejsc dla fanów dziwacznych i lekko obleśnych kreskówek, horroru z powykręcanymi potwornościami i... interesujących artykułów. Zapraszam - jeżeli się odważycie!

A jak już przekopiecie stronę Jonathana w tę i z powrotem, zachęcam do powrotu na mojego bloga... bo w weekend powinien się ukazać bonusowy, bardzo ciekawy (i przemądrzały, a jak!) wywiad z Jonathanem. W zmienionej, nieco obszerniejszej formule.







Brak komentarzy: