środa, 1 lutego 2012

Pięć pytań do... Matta Ficnera


Jeśli śledzicie Net is Nerdy, to już dobrze wiecie, że kocham Creepy Puppet Project. Zresztą, moim skromnym zdaniem, nie da się NIE kochać czegoś, co zawiera w sobie sporą porcję śpiewających i opowiadających głupie kawały zombie (i filmik instruktażowy, który uczy jak zrobić realistycznie wyglądającą flegmę). Powtórzę raz jeszcze - w tym znajdzie coś dla siebie każde zwyrodniałe duże dziecko (jak ja ;), prawdziwe chore słodkości. Jest gore, jest humor, głupawka i horror, parodia i duch bizarro (będę epatował tą mało konkretną etykietką, bo w końcu znalazłem sobie nowomodny trend, w którym się stuprocentowo odnajduję). I kukiełki, przecudne, przeobleśne. A wszystkim zawiaduje Matt Ficner - człowiek-orkiestra, który od lat z ogromną determinacją realizuje się w tworzeniu tego dziwacznego teatrzyku. Nie brak mu ani talentu, ani entuzjazmu, ani specyficznego podejścia do życia. Pozwólmy więc, żeby zaprezentował to osobiście - zapraszam do wywiadu z tym niezwykłym twórcą!



Witam  i zacznijmy od pytania numer 1. Jak można się przekonać przeglądając twoją stronę, dysponujesz niesamowitym zestawem umiejętności. Potrafisz zrobić praktycznie każdą rzecz związaną z efektami specjalnymi i sztukami wizualnymi, a także piszesz, reżyserujesz i nagrywasz muzykę do swoich produkcji. Ale, z drugiej strony,  twoje kukiełki są dość szczegółowe i wyrafinowane. Ile zajmuje człowiekowi z twoimi zdolnościami jednego gostka do Creepy Puppet Project – w stylu piwnicznego „zrób to sam”?

Witam i dzięki!

Tak, maczam palce w każdym aspekcie filmów C.P.P, dlatego, że uwielbiam wszystkie wyzwania i kreatywne niuanse każdej ze sfer produkcji medialnej/telewizyjnej/filmowej. Rozwinąłem wszystkie moje umiejętności dzięki pracy ochotniczej i pełnieniu roli ucznia przy różnych produkcjach na początku mojej kariery. Miałem szczęście, że znalazłem możliwości w czasach, gdy przemysł medialny był wciąż otwarty i mogłem się uczyć od najlepszych w branży.

Jeśli chodzi o stworzenie kukiełkowego "członka obsady" dla jednego z filmów, może to zająć tak mało czasu, jak dwa dni, lub tak dużo, jak miesiąc na skompletowanie postaci. Zależy to od poziomu mechanicznego/rzeźbiarskiego skomplikowania bohatera. Średnio - powiedziałbym, że tydzień na kukiełkę.

Kukiełki nie odchodzą co prawda do lamusa, ale nie trzeba mówić, że w dzisiejszych czasach, w telewizji i kinie, istnieje tendencja do tworzenia wszystkie za pomocą efektów komputerowych. W Internecie sytuacja jest nieco odmienna. Mamy parę niezłych programów kukiełkowych i seriali używających kukiełek, a i wydają się one dobrym wyborem dla niezależnych twórców z podejściem w stylu „mały budżet – wielka kreatywność”. Czy myślisz, że Internet może być przyszłością dla produkcji z kukiełkami, dobrą niszą dla tego rzemiosła?

Lalkarstwo nie przypomina animacji czy innych form CGI, gdzie renderowanie kilku sekund filmu może trwać tygodniami. Jednym z jego aspektów, obok praktycznych efektów specjalnych, jest to, że kiedy już stworzysz kukiełkę/stwora, możesz go od razu postawić przed kamerą. Myślę, że używanie praktycznych i będących cały czas „w kadrze” efektów jest trochę bardziej dostępne dla większości ludzi i dlatego możesz zaobserwować dużo tego typu projektów pojawiających się w Sieci.

Internet sam w sobie jest świetny dla aspirujących filmowców i artystów ponieważ daje ci natychmiastowy dostęp do odbiorców. Świat Sieci to bez wątpienia kierunek, w którym zmierzają media i rozrywka, więc gdy widzisz, że kukiełki, potwory i wszelkie stworzone własnoręcznie efekty specjalne z udziałem fantastycznych kreatur w nim powracają, to bardzo budujące.  Istnieją filmowcy, którzy naprawdę wyjątkowo dobrze radzą sobie z networkingiem i udostępnianiem swoich prac online.  Z pewnością podziwiam tych, którzy posiedli wiedze i umiejętności pozwalające na to. Ja z kolei prowadzę mniej lub bardziej jednoosobowe przedsięwzięcie i przez większość czasu skupiam się na tworzeniu kukiełek, fabuł i gotowych produktów, korzystając w jak najlepszy sposób z moich umiejętności  i mając nadzieję, że jakość efektu końcowego będzie mówić sama za siebie.

W Creepy Puppet Project zaprezentowałeś sporo popkulturowych pastiszów – zombie wersji znanych piosenek i gatunków muzycznych (disco!), nawiązań do hitowych filmów jak np. Obcy, przeróbek horrorowych klisz i motywów i mrugnięć okiem do wielu innych rzeczy. Czy jest jakieś dzieło popkultury, które chciałbyś odtworzyć lub sparodiować w przyszłości, jakieś osobiste marzenie tego typu?

Mam długą listę parodii i wariacji na temat popkultury, które chciałby zrobić. Z pewnością nie brakuje inspiracji względem rzeczy, które można zbagatelizować i ośmieszyć, zmienić w zwierciadło, w którym ludzkość może się przejrzeć i pośmiać się z samej siebie. Bardzo chciałby zrealizować wszystkie te pomysły. Obecnie jest to tylko kwestia budżetu i czasu. Jeśli nie byłoby finansowych ograniczeń, stworzyłbym całe miasto w skali  ¼, wypełnione niecodziennymi stworami i postaciami. Kazałbym im robić wszystko, od zwichrowanych wersji popularnych talk show do oryginalnych historyjek superbohaterskich/akcji. Zombie też tam by były, oczywiście.

Jeśli chodzi o produkcje internetowe, jesteś także związany z serią fantasy Spellfury, jako aktor i jako lalkarz. Muszę przyznać, że nie lubię specjalnie tego serialu, ale niektóre kukiełki w nim występujące są świetne. Czy możesz powiedzieć coś więcej o Spellfury i twojej roli w nim?

Pomagałem krótko przy Spellfury. Travis Gordon był twórcą/reżyserem tych webisodów. Pojawiłem się w jednym z odcinków jako postać i animowałem niektóre z kukiełek, których używali przez całą emisję serii. Zrobiłem niezbyt wiele dla tego projektu, ale byłem zadowolony, że mogę wspomóc innego filmowca.

Pracowałeś przy wielu produkcjach telewizyjny, nawet kilku filmach kinowych, ale w twoim portfolio można znaleźć wiele całkiem dziwnych pozycji. Najbardziej w zdumienie wprawił mnie Planet Bizarro: The World According to Zoomer. Bardzo ciężko znaleźć o tym jakiekolwiek informacje, więc musze zapytać – jaka historia kryje się za twoim udziałem w malezyjskim/singapurskim serialu dla dzieci?

Planet Bizarro było zabawnym serialem nakręconym, wyprodukowanym i wyemitowanym w Malezji. Opowiadał o grupie dziwnych, obcych stworów, żyjących razem na małej planecie i o raczej niezdarnym kosmicznym piracie, który zawsze pakował ich w kłopoty. Moje zaangażowanie w ten serial zaczęło się, gdy skontaktował się ze mną Brian Zimmerman, obecnie mój wielki przyjaciel i kolega. Brian był jednym z naczelnych producentów i widział próbki moich kukiełkowych prac w Sieci. Zbudowałem wiele różnych obcych kreatur na potrzeby programu, a także wiele z moich istniejących już stworzeń i potworów odegrało w nim drobne role.  Bycie częścią tego projektu przyniosło mi naprawdę mnóstwo zabawy i miałem okazję występować obok kilku świetnych lalkarzy, którzy spotkali się w Kuala Lumpur. Nie mam pojęcia, czy są plany dodatkowej dystrybucji Planet Bizarro, ale jestem pewny, że zacznie się pojawiać w różnych nietypowych miejscach.

Dzięki za wywiad!

Dziękuję za możliwość porozmawiania.

Na końcu chciałbym podziękować tobie i twoim czytelnikom za czas poświęcony na sprawdzenie moich przerażających i nietypowych prac. Mam wielkie szczęście, że mogę spełniać się w mojej życiowej pasji zabawy z potworami i powoływania do życia różnych stworów. Nada robię co tylko można, by upubliczniać kolejne krótkie firmy i obrazy.

CRE8 UR DREAMS!
M.F.


Creepy Puppet Project czeka na was tu:

Reszta szalonego świata Matta zaś tutaj:

Tutaj dziwaczne fantasy, do którego dołożył cegiełkę:


Udało mi się też znaleźć stronę, która wyświetla we flashu reklamówkę Planet Bizarro:

Bonus: najświeższy muzyczny wybryk zombiaków. Bo tak :).

Brak komentarzy: